czwartek, 18 kwietnia 2013

Matka nieperfekcyjna




Nie jestem perfekcyjna. Tak jak telewizyjna perfekcyjna podobno jest perfekcyjna we wszystkim, tak jak we wszystkim jestem nieperfekcyjna. Trudno. Nauczyłam się z tym żyć i już nie mam wyrzutów sumienia, że coś mi nie wychodzi. 

Gotowanie wychodzi mi kiepsko, choć odkąd mam rodzinę usilnie próbuję. Pieczenie ciast (co widać po ostatnim przykładzie) też nie jest moją domeną. Sprzątam, bo trzeba, a nie dlatego, że lubię. Nie prasuję wszystkiego na gładko, nie ścieram kurzu kilka razy dziennie i nie układam dziecięcych zabawek pod linijkę. Co więcej, czasami jestem niegrzeczna i sama zostawiam jakąś część garderoby czy kosmetyk na środku pokoju. 

Nie jestem perfekcyjną matką, żoną, ani kochanką. Nie byłam też perfekcyjną kobietą w ciąży. Gdy dowiedziałam się, że będę mamą nie skakałam z radości. Przeciwnie, wyłam jak szalona. Ze strachu, z egoizmu, ze smutku, że mój świat się zmieni. Nie chciałam zmian. Nie chciałam dorastać, gnuśnieć w domu i być nieszczęśliwą. Dalej chciałam być aktywna, nieograniczona i roześmiana. Pierwszy trymestr skutecznie mi to utrudniał koszmarnymi mdłościami i regularnymi wymiotami. Nie poddałam się. nie rezygnowałam z pracy, sportu i życia towarzyskiego. Uparłam się, że i ciążowy brzuch nie przeszkodzi mi w realizowaniu pasji. Dopiero mniej więcej  w 25 tygodniu ciąży zaczęłam oswajać się z myślą, że będę mamą. Przez chwilę pozmyślam nawet, że być może jestem gotowa na zmiany. Myśl ta wyparowała równie szybko jak się pojawiła. Wróciła ze zdwojoną siłą gdy na ekranie ultrasonografu zobaczyłam dziecko w 30 tygodniu ciąży. Moje dziecko!!! 

Świat stanął na głowie,  a w moim nieperfekcyjnym świecie pojawiła się mała kopia mnie samej. Nieperfekcyjnie dziecko nieperfekcyjnej matki. Nigdy nie rozumiałam takiego przesadnego zachwytu nad macierzyństwem. Kocham moje dziecko nad życie, ale nie jest tajemnicą, że nie raz zwymiotowało, płakało, zrobiło kupę na podłogę czy nie dało mi spać. Moje dziecko choć najukochańsze na całym świecie, nie jest perfekcyjne.

Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :-)

2 komentarze:

  1. Jak dobrze wiedzieć, że po świecie stąpa więcej nieperfekcyjnych matek. Bo już przez chwilę miałam wyrzuty sumienia.
    Zapraszam do lektury poczynań kolejnej nieperfekcyjnej
    http://mamusiadzidziusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My, nieperfekcyjne musimy się łączyć, aby te perfekcyjne nie czuły się zbyt pewnie :-)

      Usuń