Można to nazwać złośliwością rzeczy martwych, karmą lub
powiedzieć, że nieszczęścia chodzą parami. Można nazwać mnie pierdołą,
pechowcem lub gapą. Można się śmiać współczuć lub na mój widok popukać się w
czoło, ale … przerosło mnie suszenie włosów.
Po weekendzie spędzonym po za miastem dzisiaj przyszedł czas
na powrót do zawodowych obowiązków. Od razu skok na głęboką wodę i po dwóch
dobach totalnego luzu i chilloutu o ósmej rano miałam bardzo ważne spotkanie.
Śmiało mogę powiedzieć, że najważniejsze w całym swoim zawodowym życiu.
Budzik nastawiony na piątą z kawałkiem. W planach szybki
prysznic, układanie włosów, kawa, makijaż, perfumy, ciuchy, teczka w łapę i
jazda.
Doprawdy nie wiem dlaczego cholerny budzik nie zadzwonił. Co
więcej nie rozumiem jak to się stało, że w ogóle nie był włączony. Przecież go
włączałam!
Po kąpieli, rogaliku i filiżance puszystego cappuccino przyszedł czas na makijaż i fryzurę. Sięgając ręką po perfumy zrzuciłam z półki butelkę z fluidem, który rozprysnął się po całej łazience, nie oszczędzając rajstop, które już oplatały moje nogi. Jedynych pasujących rajstop jakie miałam!
Po kąpieli, rogaliku i filiżance puszystego cappuccino przyszedł czas na makijaż i fryzurę. Sięgając ręką po perfumy zrzuciłam z półki butelkę z fluidem, który rozprysnął się po całej łazience, nie oszczędzając rajstop, które już oplatały moje nogi. Jedynych pasujących rajstop jakie miałam!
Po względnym ogarnięciu niezwykle irytującej i zbijającej z
tropu sytuacji , gdy twarz już wyglądała radośnie i promiennie od perfekcyjnego
makijażu włączyłam suszarkę i nic. Żadnego nawet najmniejszego powiewu, za to
smród spalenizny.
Do wyjścia pozostało 30 minut, mokra głowa, twarz zalana
łzami. Dramat. Iść muszę. W tej sytuacji, niczym na kiepskiej komedii wkładam
głowę do elektrycznego piekarnika i zapiekam swoje długo zapuszczane włosy na
programie z termoobiegiem. Po kilku długich minutach w niewygodnej pozycji
włosy były na tyle suche, że mogłam je potraktować pianką i upiąć tak, by nic
nie zdradzało, że jeszcze chwilę wcześniej siedziałam z głową w piekarniku.
Spotkanie wypadło pozytywnie, a sąsiadka w windzie
przyznała, że też czasami wkłada głowę do piekarnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz