Moje dziecko jest zdeklarowanym niejadkiem. Niejadkiem
nietypowym, bo jeść lubiącym. Ale jedzącym tylko pięć potraw na krzyż. Ba,
potrawa to za dużo powiedziane. Moje dziecko z apetytem zjada kluchy, pieczywo,
parówki, żółty ser i zupę pomidorową. Na całą resztę krzywi się, dostaje
torsji, beczy, skacze, pluje i błaga o darowanie tej okrutnej kary jaką jest
jedzenie kolacji.
Gdy smyk przyszedł na świat nic nie zapowiadało takie stanu
rzeczy. Maluch pochłaniał duże ilości mleka, szybko pokochał kaszki, zupki,
soki, owoce i wszelkie warzywa. Nigdy nie było problemu ze zjedzeniem brokułu,
szpinaku, jabłka czy twarożku. Z czasem wszystko się zmieniło i dziś niejadek
jak mantrę powtarza „nie lubię, nie lubię, nie lubię”.
Chwała człowiekowi, który wymyślił blendery
. Bowiem mielenie, rozdrabnianie i ucieranie to jedyny sposób na przemycanie
dziecku wszystkiego tego co jeść powinien, a na widok czego dostaje spazmów. I
tak zupka pomidorowa przepełniona jest włoszczyzną, selerem naciowym i cukinią.
W szklance soku nie może zabraknąć jabłek, pomarańczy, malin i innych owoców na
które normalnie niejadek nawet by nie spojrzał. Tosty z pieczywa
pełnoziarnistego skrywają ogórki, oliwki, szynkę, pomidora i często także
kawałek łososia.
Do serka homogenizowanego zawsze dodaję gorzką czekoladę, bo
inny deser po za czekoladowym nie wchodzi w grę, maliny, parówki, truskawki czy
banany. Dopiero staranne zblendowanie wszystkiego na jednolitą, gładką masę
gwarantuje konsumpcje. Inaczej nie ma opcji, bo przecież owoce są według
mojego syna produktami niejadalnymi.
Odkąd niejadek zaczął przebywać z rówieśnikami sytuacja
skomplikowała się jeszcze bardziej. Jak wytłumaczyć marudzie, że jedzenie
lizaków nie jest zdrowe, żelki zawierają mnóstwo barwników, a kanapka z
ketchupem to nie to samo co kanapka z pomidorem?
Zaczynam mieć dość. Pomysły na urozmaicenie diety już dawno skończyły się. Tłumaczenia, prośby i groźby nie działają. I nawet argument, że jego ukochany strażak Sam też zjada marchewkę nie jest wystarczający. Mam w domu niejadka, a raczej jadka. Pięciopotrawowego :-/
Zamówiłam coś takiego. Mam nadzieję, że wspólne malowanie talerzy zachęci małego uparciucha do jedzenia: http://allegro.pl/4m-mini-talerze-4637-kreatywne-malowanie-skl-wwa-i3354810210.html
Zaczynam mieć dość. Pomysły na urozmaicenie diety już dawno skończyły się. Tłumaczenia, prośby i groźby nie działają. I nawet argument, że jego ukochany strażak Sam też zjada marchewkę nie jest wystarczający. Mam w domu niejadka, a raczej jadka. Pięciopotrawowego :-/
Zamówiłam coś takiego. Mam nadzieję, że wspólne malowanie talerzy zachęci małego uparciucha do jedzenia: http://allegro.pl/4m-mini-talerze-4637-kreatywne-malowanie-skl-wwa-i3354810210.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz