sobota, 13 kwietnia 2013

Amerykański sen




Znajomi z dalekiego USA przylecieli do nas na tydzień. Wizytę planowaliśmy od kilku miesięcy i wszyscy nie mogliśmy doczekać się spotkania po latach. Mieliśmy wiele rzeczy do obgadania, mnóstwo spraw do omówienia i masę plotek do przekazania. Przed ich przyjazdem musieliśmy nieco przeorganizować mieszkanie, wziąć urlop, uzupełnić zapasy żywności i zaplanować jakieś atrakcje. Przez chwilę czułam się jak organizator wycieczek. Nocleg, wikt i opierunek, atrakcje turystyczne, czysta pościel, a wszystko to by jak najpiękniej, po polsku gościć przybyszy z odległej krainy.

Przylecieli zgodnie z planem, ale już na lotnisku coś było nie tak. W aucie jedno siedziało z przodu, drugie na tylnej kanapie. ON nie pomógł jej włożyć ciężkiej walizki do bagażnika, a ONA zatrzasnęła mu klapę tuż przed nosem. Przez ponad godzinną drogę nie odezwali się do siebie ani słowem. Zapowiadało się ciekawie.

Podczas kolacji okazało się, że już ze sobą nie są. Koniec długoletniego związku. Przylecieli oboje, bo żadne z nich nie chciało zrezygnować. Nienawidzą się, nie kochają, nie mogą na siebie patrzeć, ale oto są. Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Jak oni znieśli wielogodzinny lot? Siedzieli w różnych częściach samolotu? Gdzie będą spać? Razem w naszej sypialni, czy ja z NIĄ, a mój partner z NIM? Inne opcji nie brałam pod uwagę.
Z godziny na godzinę sytuacja zagęszczała się, atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, a ja zaczynałam marzyć o tym, żeby już wrócili do siebie. Wieczorem, po kilku drinkach nerwy puściły i byliśmy światkiem kłótni na miarę hollywoodzkiego kina. ONA zarzucała mu zdradę. ON jej romans z kolegą z pracy. Kłócili się o wyjazdy, czułe smsy, wymazywanie danych z komputerów, szperanie po kieszeniach, śledzenie, podejrzliwość, nieczułość, brak romantyzmu. Obwiniali się o wszystko kompletnie nie zważając na nas. W momencie, gdy byłam pewna, że zaraz zaczną wypominać sobie globalne ocieplenie, napiętą sytuację w Korei oraz szkolne lata powiedziałam dość. 

W efekcie od trzech dni żyjemy w ciszy. ON nie odzywa się do NIEJ. ONA spogląda spode łba na NIEGO. Oboje unikają nas. Jeszcze tylko dwa dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz