Większość swoich rzeczy kupuję na wyprzedażach. Na
początku stycznia i w okresie wakacyjnym jestem królową galerii handlowych.
Uwielbiam buszować pomiędzy wieszakami, wypatrywać okazji i z wypiekami na
policzkach sprawdzam metki z cenami. 39,99 zamiast 99,99 zł! Wow, ale okazja!
Często na posezonowych obniżkach kupuję rzeczy na przyszły rok. I tak w szafie czekają przepiękne kozaki z Venezii kupione w styczniu za 1/3 ceny. Zazwyczaj odkładam kasę przez pół roku by później móc rzucić się w wir wyprzedaży bez wyrzutów sumienia i obaw, że zabraknie mi funduszy na opłacenie rachunków czy na jedzenie.
I tym razem poszalałam. Wczorajszy dzień można zaliczyć do
tych bardzo udanych. Kupiłam mnóstwo rzeczy i do dziś patrząc na te wszystkie torby
stojące przy łóżku nie mogę wyjść z podziwu jaka owocna była tego roczna
wyprawa na polowanie. Znalazłam kilka naprawdę uroczych sukienek, kupiłam świetne kolorowe
jeansy, w Zarze upolowałam t-Shirt i torebkę, a z Reserved wyszłam z torbą
pełną przeróżnych bluzek i pidżamą. Wśród moich zakupów nie mogłoby zabraknąć
butów, naszyjnika i pary kolczyków.
Sieciówki naprawdę dość ostro obniżyły ceny :-) Jednakże najbardziej
cieszy mnie wymarzona prostownica
do włosów, która dzięki fajnej promocji niespodziewanie trafiła w moje
ręce.
Przez ostatnie lata nauczyłam się mądrze korzystać z
wyprzedaży, ale początki były trudne. Wcześniej zdarzyło mi się kupić coś w złym
rozmiarze lub nigdy nie założyć kupionej rzeczy. Chyba do dziś mam w szafie
koszmarne spodnie ¾, które kupiłam tylko dlatego, że kosztowały 19 zł. Najwyższa
pora zrobić porządki, powywalać to co niegodne noszenia i zrobić miejsce na
nowe zdobycze. Aha i już od jutra zaczynam odkładać kasę by móc poszaleć na
kolejnych wyprzedażach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz