wtorek, 13 sierpnia 2013

Pod wspólnym dachem z alergikiem




Alergicy nie mają łatwego życia, zwłaszcza Ci u których alergia przybiera dość intensywną postać. Tymczasem przez lata naiwnie wierzyłam, że reakcja alergiczna kończy się na kilku niewielkich krostkach i nieżycie nosa. Odkąd mieszkam z alergikiem wiem, że uczulenie to nie tylko sporadyczne kichanie, spuchnięte oczy i wysypka. Kontakt z alergenem może być naprawdę groźny. I trochę mi wstyd, że przez tyle czasu byłam przekonana że alergia jest nieco wyimaginowanym problemem. 

Jadąca na kilkumiesięczne stypendium znajoma podrzuciła kota. Mała, włochata kuleczka dużo spała i doprawdy nie wchodziła nam w drogę. Gdyby nie poranne podgryzanie w pięty byłabym skłonna zupełnie o niej zapomnieć. Tymczasem dla mojego domowego alergika obecność cichego, bezproblemowego i przez większą część dnia śpiącego kota okazała się być masakrą.
Ciągłe ataki suchego kaszlu, łzawienie oczu i nieustannie kapiąca wydzielina z nosa były dopiero wstępem do tego co miało zdarzyć się po kilku dniach obcowania z kotem. Odkurzacz dla alergików chodził kilka razy dziennie, a solidna turboszczotka niezwykle starannie usuwała z kanapy i dywanu nawet najmniejsze kocie włosy. Solidne wietrzenie i czesanie kota na balkonie sprawiały, że objawy alergii były nieco mniejsze, ale wystarczyło, że kicia przeszła obok alergika i atak nasilał się. Leki przepisane przez alergologa dawały chwilowe ukojenie, a lekarskie zalecenie było jasne: usunąć z domu alergen.

Kicia zadomowiła się u nas na dobre i chyba przestała tak bardzo tęsknić za swoją właścicielką. Zrozumiała, że ma unikać alergika i nie obcierać się o jego rzeczy. Wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku do czasu, aż pewnego ranka obudził mnie ciężki oddech alergika. Kicia spała na jego klatce piersiowej, a on miał spuchniętą twarz, niesamowitą wysypkę i bardzo nierównomierny oddech. Kot  z samego rana wylądował u moich rodziców, a w mieszkaniu odbyło się gruntowne sprzątanie i pranie wszystkiego co tylko mogło zawierać choć odrobinę alergenów. 

Wniosek. Mogłoby się wydawać, że jesteśmy silnymi, dużymi i inteligentnymi istotami. Mamy do dyspozycji arsenał leków, środki czystości i dużą wiedzę. A mimo to maleńki i kompletnie bezbronny sierściuch może nas błyskawicznie wykończyć. Jesteśmy tacy słabi.

piątek, 26 lipca 2013

Piątek, piąteczek, piątunio

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa weeeeekeeeenddddd :-)

Delikatna depilacja




W okresie letnim depilacja zawsze wzbudza sporo zainteresowania. Producenci sprzętów i kosmetyków do depilacji prześcigają się w pomysłach, a my stojąc przed sklepową półką często popadamy w totalną dezorientację. Co kupić by depilacja była przyjemna i nie podrażniała skóry?

Usuwanie włosów z nóg nie stanowi  dużego problemu. Skóra na kończynach dolnych zazwyczaj nie jest zbyt wrażliwa i dzielnie znosi wszelkie kremy, pianki czy żele depilujące. Gorzej z okolicami miejsc intymnych czy pachami, które często ulegają podrażnieniom. W tych strategicznych miejscach nie zawsze sprawdzają się preparaty chemiczne. Dlatego zanim przystąpimy do depilacji kremem czy pianką warto najpierw przeprowadzić test na kawałku wrażliwej skóry. Jeśli w ciągu doby nie wystąpią żadne podrażnienia z powodzeniem możemy przystąpić do pielęgnacji. Wiele kobiet do depilacji wszelkich partii ciała wybiera maszynkę do golenia. To jedna z najprostszych i zdecydowanie najtańszych metod pozbywania się zbędnego owłosienia. W sprzedaży są rozmaite maszynki począwszy od modeli z jednym ostrzem i nieruchomą główką poprzez dwa, trzy, a nawet czeroostrzowe. Co wybrać?  Z całą pewnością na ma sensu kupować tych najtańszych bowiem najczęściej są nieruchome, zawierają jedynie jedno lub dwa ostrze i nie są zbyt delikatne. Zdecydowanie lepiej sprawdzają się te ruchome bowiem idealnie dopasowują się do kształtu ciała i świetnie nadają się do depilacji okolic bikini oraz pach. Nawilżający pasek żelowy fajnie ukoi wydepilowaną skórę. 

Coraz więcej kobiet decyduje się też na depilację laserową. Oprócz zabiegów w salonach kosmetycznych coraz popularniejsze stają się zabiegi w domu. Depilacja światłem czyli ipl opinie ma bardzo pozytywne. Kilka firm wprowadziło do sprzedaży urządzenia do domowej depilacji. Podobno efekty są rewelacyjne. Osobiście jeszcze nie próbowałam, ale na pewno niedługo się skuszę. 

 Wiele dziewczyn stawia też na depilację woskiem. Przyznam szczerze, że sama nie jestem w stanie znieść bólu towarzyszącego wyrywaniu włosów, a każda próba kończy się głośnym krzykiem, ale na szczęście nie wszystkie kobiety mają tak niską granicę bólu.
To co? Maszynki, depilatory, woski i pianki w dłoń!

P.S Kilka słów o depilacji światłem - na tapecie LUMEA Philipsa





czwartek, 25 lipca 2013

Rudimental - wszyscy już znają?


Utwór ten pierwszy raz usłyszałam w kwietniu i od pierwszej chwili powalił mnie na łopatki. Dziś, po trzech miesiącach znają go chyba wszyscy. Co pewien czas rozbrzmiewa z okien moich różnych sąsiadów. Waiting all night. Lalalala

Zakup kontrolowany - lokówka




Czy wybór lokówki jest prosty? Absolutnie nie! W każdym sklepie nie dla idiotów znajdziemy kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt modeli lokówek, prostownic, lokówko-suszarek i suszarek. Czym poszczególne sprzęty różnią się między sobą? Co wybrać by później nie żałować zakupu? 

Oczywiście  w pierwszej kolejności musimy przede wszystkim zastanowić się jaki efekt chcemy osiągnąć. Jeśli lubimy bawić się swoim wizerunkiem i chcemy często zmieniać fryzury wówczas warto postawić na prostownicę. Wbrew pozorom nie służy ona jedynie do prostowania włosów ale fantastycznie sprawdza się także podczas robienia loków. W przypadku gdy jesteśmy zwolenniczkami włosów kręconych wówczas z całą pewnością lepszym rozwiązaniem będzie zakup lokówki do włosów. Mając jasno określony cel możemy udać się na zakupy. Na co zwrócić uwagę stojąc przed sklepową półką?

Przede wszystkim skupmy się na produktach renomowanych firm. Niestety na rynku jest mnóstwo sprzętu ‘no name’, który ma kiepską jakość, szybko się psuje i co najważniejsze zazwyczaj ma bardzo negatywny wpływ na nasze włosy. Dobrze jeśli lokówka ma wyświetlacz LCD, dzięki któremu bez trudu precyzyjnie ustawimy temperaturę grzania. W przypadku delikatnych, cienkich i wrażliwych włosów powinna być ona niższa. Dziewczyny o włosach grubych i opornych na stylizację mogę sobie pozwolić na 200°C. Nie należy jednak zapomnieć, że przed każdym użyciem lokówki czy prostownicy włosy należy bardzo dokładnie wysuszyć, rozczesać i potraktować preparatem chroniącym włosy przed szkodliwym działaniem wysokiej temperatury. Osobiście polecam kosmetyki w sprayu, które zazwyczaj mniej obciążają włosy niż wszelkie kremy i pasty.

Niezwykle istotny jest też materiał, którym pokryta jest lokówka. Dobrze jeśli jest to powłoka ceramiczna, która nie tylko skraca czas tworzenia loków, ale także chroni włosy przed przegrzaniem i przesuszeniem.

Ja wczoraj dostałam na urodziny Philipsa. Dam znać jak przetestuję!

piątek, 19 lipca 2013

Tanie = kiepskiej jakości





Są takie rzeczy, które mimo dość wysokiej ceny kupić warto. Przy dwójce dzieci przekonałam się już, że nie można oszczędzać na solidnym termometrze, porządnych ciuszkach , wózku czy podgrzewaczu do butelek. Dlaczego? Bo jak to mawiała moja babcia „nie stać mnie by kupować rzeczy tanie”.

Na samym początku przygody zwanej macierzyństwem połaszczyłam się na sprzedawany w Lidlu termometr dla dzieci. Wyglądał solidnie, mierzył temperaturę w uchu i na czole, miał poręczny wyświetlacz o kosztował około 50 zł. Niestety bardzo szybko okazało się, że rozgrzane do czerwoności dziecko ma 34,5 stopnia Celsjusza. Termometr wylądował w śmieciach jeszcze szybciej niż znalazł się w moim sklepowym koszyku.
Wspomniany termometr z Lidla
 Kilkukrotnie dałam też się nabrać na niedrogie majtki, skarpetki, koszulki czy spodnie dresowe dla naszego smyka. W efekcie po praniu albo się kurczyły, albo traciły nadruki lub robiły się koślawe. Nienawidzę przekrzywionych bocznych szwów w T-shirtach! Od tamtej pory ubrankom kiepskiej jakości mówię stanowcze nie! 
Podobno Polak mądry po szkodzie, ale ja niestety nie miałam nauczki. Kupiłam dziecięce trampki w CCC mniej, bodajże za 24,99 firmy Walky. I co? I masakra. Dopiero wówczas dotarło do mnie, że babcia miała rację i mnie także nie stać na kupowanie rzeczy tanich.

Od tamtej pory kupuję szkrabom znacznie mniej rzeczy, wybieram je starannie i stawiam na ich nienaganną jakość. Wybierając monitor oddechu musiałam mieć pewność, że nie zawiedzie mnie w żadnej sytuacji. Kupując wózek stawiałam na dożywotni serwis, funkcjonalność oraz solidne wykonanie. Wyposażając maluchy w ubrania już nie kupuję marketowych produktów.

Stawiam na zaufane marki: Reserved, Kapphal, Benetton. Buty muszą być firmowe. Snobizm? Przepłacanie? Głupota? Nie! Inwestowanie ciężko zarobionych pieniędzy w rzeczy, które nie są jednorazowe, dobrze wyglądają nawet po długim okresie użytkowanie i są niezawodne. Jednorazowy duży wydatek daje później dużą oszczędność. Przekonajcie się sami.
I zawsze można poczekać na wyprzedaże.

czwartek, 11 lipca 2013

Uwaga! Wyprzedaże !!!


Większość swoich rzeczy kupuję na wyprzedażach. Na początku stycznia i w okresie wakacyjnym jestem królową galerii handlowych. Uwielbiam buszować pomiędzy wieszakami, wypatrywać okazji i z wypiekami na policzkach sprawdzam metki z cenami. 39,99 zamiast 99,99 zł! Wow, ale okazja!

Często na posezonowych obniżkach kupuję rzeczy na przyszły rok. I tak w szafie czekają przepiękne kozaki z Venezii kupione w styczniu za 1/3 ceny. Zazwyczaj odkładam kasę przez pół roku by później móc rzucić się w wir wyprzedaży bez wyrzutów sumienia i obaw, że zabraknie mi funduszy na opłacenie rachunków czy na jedzenie.

I tym razem poszalałam. Wczorajszy dzień można zaliczyć do tych bardzo udanych. Kupiłam mnóstwo rzeczy i do dziś patrząc na te wszystkie torby stojące przy łóżku nie mogę wyjść z podziwu jaka owocna była tego roczna wyprawa na polowanie.  Znalazłam kilka naprawdę uroczych sukienek, kupiłam świetne kolorowe jeansy, w Zarze upolowałam t-Shirt i torebkę, a z Reserved wyszłam z torbą pełną przeróżnych bluzek i pidżamą. Wśród moich zakupów nie mogłoby zabraknąć butów, naszyjnika i pary kolczyków.
Sieciówki naprawdę dość ostro obniżyły ceny :-) Jednakże najbardziej cieszy mnie wymarzona prostownica do włosów, która dzięki fajnej promocji niespodziewanie trafiła w moje ręce.

Przez ostatnie lata nauczyłam się mądrze korzystać z wyprzedaży, ale początki były trudne. Wcześniej zdarzyło mi się kupić coś w złym rozmiarze lub nigdy nie założyć kupionej rzeczy. Chyba do dziś mam w szafie koszmarne spodnie ¾, które kupiłam tylko dlatego, że kosztowały 19 zł. Najwyższa pora zrobić porządki, powywalać to co niegodne noszenia i zrobić miejsce na nowe zdobycze. Aha i już od jutra zaczynam odkładać kasę by móc poszaleć na kolejnych wyprzedażach. 

wtorek, 4 czerwca 2013

Spotkanie po latach


Zaproszenie na zjazd absolwentów mojego liceum wprawił mnie w doskonały nastrój. Spotkanie po bardzo wielu latach z licealnymi przyjaciółmi jest niebywałym przeżyciem. Kto będzie? Czy bardzo się zmienili? Czy wszyscy wyrośli na dobrych ludzi? I czy chłopak, z którym odkrywałam swoją seksualność pamięta mnie jeszcze? Ekscytacja, wypieki na twarzy i milion pytań.

Na szczęście jest jeszcze trochę czasu więc zdążę zrzucić 2-3 kilo. Karnet na solarium już kupiony, fryzjer zaklepany. Nie jem chleba, piję koktajle odchudzające i biegam rano. Może będą ze mnie ludzie?
Od matury minęło już trzynaście lat. Przybyło nieco kilogramów, piersi obwisły, pojawiły się cholerne kurze łapki pod oczami  i siwe włosy na skroniach. Do tej pory trzymam w szafie ukochane jeansy, które nosiłam w klasie maturalnej. Cały czas wierzę, że jeszcze kiedyś się w nie wcisnę.

Perspektywa ponownego spotkania z przyjaciółmi z dawnych lat przywołała mnóstwo wspomnień. Wydaje mi się, że cztery lata spędzone w ogólniaku były jednym z najfajniejszych okresów w moim życiu. Tak wiele się wtedy działo. Z dzieciaków pomału przeistaczaliśmy się w dorosłych ludzi. Dziś wiem, że owa dorosłość była tylko pozorna, ale w chwili gdy otrzymałam dowód osobisty czułam się niezwykle odpowiedzialną i dojrzałą kobietą.


Burza hormonów, bunt przeciwko otaczającemu nas światu, całonocne imprezy oraz wyjazdy z przyjaciółmi pod namiot spędzały naszym rodzicom sen z powiek. Dopiero teraz gdy sama jestem matką mogę choć trochę wyobrazić sobie jak ciężko jest być rodzicem kapryśnego i upartego nastolatka. Dziś o seksie, ciąży, narkotykach czy skutkach picia alkoholu mówi się otwarcie. Seks wśród nastolatków już nie stanowi tematu tabu. Ale kilkanaście lat temu większość licealistów kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego czym jest kalkulator owulacji, dni płodne oraz o co chodzi z antykoncepcją. Kupno butelki wina było ogromnym przeżyciem, a pójście do klubu ze striptizem zrobiło na nas tak ogromne wrażenie, że przez dwa tygodnie nie rozmawialiśmy o niczym innym. To były cudowne czasy. Nie mogę doczekać się spotkania po tylu latach.


środa, 24 kwietnia 2013

Wietrzne newsy



W przedszkolu P. panuje ospa wietrzna.  Już na drzwiach wejściowych wisi wielka kartka ostrzegająca, że w przedszkolnych murach hula wiatrówka. Dzieci łapią jeden po drugim. Nasz P. trzyma się dzielnie, gdyż był szczepiony na ospę. Dotychczas zastanawiałam się czy to była dobra  decyzja, ale dziś patrząc jak maluchy chorują myślę, że jak najbardziej słuszna.

Od pewnego czasu szczepienia budzą wiele kontrowersji. Podobno Polska i Stany Zjednoczone wysuwają się na czołowe miejsca w rankingach państw sprzedających najwięcej leków. W Anglii dzieci nie znają innych preparatów niż Paracetamol. W Polsce już od pierwszych miesięcy życia faszerowane są suplementami, antybiotykami, syropami, szczepionkami i innymi bombami.  
Gdy urodził się P. przerobiliśmy cały kalendarz szczepień ochronnych. Nasz ówczesny pediatra skutecznie wmawiał nam, że jeśli tego nie zrobimy to narazimy dziecko na śmiertelnie poważne choroby, atak pneumokoków, sepsę meningokokową, wyniszczające rotawirusy oraz ospę, która oszpeci jego skórę. Panikowaliśmy i szczepiliśmy.

Gdy urodziła się A. byliśmy o wiele bardziej świadomymi rodzicami i doskonale wiedzieliśmy, że szczepić nie będziemy. Maleńka dostała jedynie podstawowe szczepionki bez 6w1 czy rotawirusów. Odpukać na razie nie choruje w ogóle.

Szczepić czy nie szczepić? Temat szczepień wzbudza wiele kontrowersji. Dwa, trzy lata temu z pełnym przekonaniem byłabym za szczepieniem, bo skoro można zapobiegać to czemu nie. Dziś jestem przekonana, że lepiej nie bombardować małego organizmu taką dawką szczepień i leków. Szczepiony na wszystko P. często choruje. Łapie wszelkie infekcje, no poza wspomnianą ospą. Nieszczepiona A. zdrowa jak ryba. Czy na dziecięcą odporność ma wpływ to jakie szczepienia mu zafundujemy? Z całą pewnością tak.

Jedna z teorii głosi, że producenci szczepionek „programują” je w taki sposób, by te po pewnym czasie wywołały u maluchów choroby, które zmuszą rodziców do zakupu kolejnych farmaceutyków. Bzdura? A może w tym szaleństwie jest choć odrobina prawdy?

A oto link do Facebookowego profilu: "STOP Przymusowi Szczepień"

wtorek, 23 kwietnia 2013

Karaluchy pod poduchy :-)


Trzy, dwa, jeden start... lecimy na Księżyc



Włosy mojego syna zaprzeczają wszelkim regułom. Podobno kłaki na głowie rosną średnio 1 cm miesięcznie. Tymczasem czupryna mojego dziecka odrasta w błyskawicznym tempie. Nim się obejrzę niezbędne jest już kolejne strzyżenie włosów . Niestety w przypadku mojego dziecka nie jest to zadanie ani lekkie ani przyjemne. Próbowaliśmy wszystkiego i doprawdy obcięcie choćby jednej kępki jest wyczynem porównywalnym do lotu na Księżyc. Choć biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio docierają do nas sygnały, że wspomniany lot był wielką, amerykańską mistyfikacją to może powinnam odważyć się na stwierdzenie, że strzyżenie włosów mojego dziecka jest wyzwaniem trudniejszym od kontrowersyjnego lotu?

Wizyta u fryzjera jest dla juniora mega traumą. Nie mam pojęcia dlaczego. Chodzimy tam od bardzo dawna, zatem dobrze zna to miejsce. Nigdy nic złego go tam nie spotkało. Fryzjerka osoba miła i kontaktowa świetnie bawi się z dzieciakami. Biega za nimi po całym salonie i ciacha gdy tylko uda się jej dorwać szkraba. Po każdym udanym cięciu dziecko dostaje polaroidu, na którym widnieje jego nowa fryzura, dyplom dzielnego klienta oraz czekoladowy medal. Nic z tego. Mody jest odporny na wszelkie bajery i drze się jak opętany.

Podobnie, dantejskie sceny odbywają się także w naszej łazience. Choć maszynkę mamy naprawdę cichą P. ucieka przed nią jak szalony:
- Synku proszę.
- Nie.
- Trzeba obciąć włoski, bo ci grzywka wchodzi w oczy i będą bolały.
 - Nie.
- Choć zrobimy taką piękną fryzurę jak ma ktoś tam z ukochanej bajki.
- Nie.

Zrezygnowani odpuściliśmy informując uparciucha, że ma wolny wybór i jeśli chce mieć taką śmieszną fryzurę,  grzywkę wchodzącą w oczy i kłaczki sterczące nad uszami to my to uszanujemy. Od naszej rozmowy minęło kilka dni oto dziś rano przychodzi do nas zaspany P. informując, że właśnie teraz chętnie obetnie włosy, bo go w nocy pluszowy  misiek ciągnie za grzywkę. Ciągnie? Naprawdę? Oj, niegrzeczny misiek. Nie ma wyjścia obciąć trzeba . Strzyżenie włosów zakończone sukcesem J